czwartek, 5 lutego 2015

Ulubione w styczniu :).

Lubię styczeń, bo to nowy rok, nowy początek no i moje urodziny. Jeszcze bardziej lubię jednak jak styczeń się kończy, bo wtedy już tylko luty i wiosna:). Koniec stycznia to też świetna okazja do przedstawienia kosmetyków, po które w tym miesiącu najczęściej sięgałam. Zapraszam:).




Garnier Fructis Color Resis Szampon wzmacniający do włosów farbowanych i z pasemkami.



Z doborem szamponu mam ostatnio jeszcze większy problem niż zwykle. Wszystko niesamowicie obciąża mi włosy i nie ma mowy, żeby wytrzymały dwa dni bez mycia. Muszę je myć codziennie. Nie ma znaczenia, czy kupię szampon tani, drogi, fryzjerski czy apteczny. Moim włosom nie pasuje nic. Czerwonego Fructisa porodziła mi koleżanka, która ma podobny problem z obciążaniem włosów. Nie był drogi, więc się skusiłam i nie żałuję. Szampon ładnie myje i nie plącze włosów. Są po nim czyściutkie, sypkie i świeże, w ogóle nie mam wrażenia, że włosy są oblepione, lub obciążone. Dodatkowo szampon chroni włosy farbowane, czyli dokładnie takie jak moje. Jedyne do czego mogę się przyczepić, to to że swędzi mnie po nim skóra głowy, jednak tak reakcja występuje u mnie ostatnio po każdym szamponie. Mimo, że mam otwartych przynajmniej z osiem butelek szamponów, właśnie po ten w styczniu sięgałam najczęściej. Co do swędzenia skóry głowy to kupiłam właśnie kolejny szampon, który ma sobie z tym poradzić, zobaczymy.


Garnier Fructis Oleo Repair Odżywka wzmacniająca do włosów suchych, przesuszonych, zniszczonych.

Ta odżywka jest potwierdzeniem tego, że i na drogeryjnych półkach można znaleźć prawdziwe perełki. Zawiera trzy olejki: z oliwek, awokado i karite. Pięknie zmiękcza, wygładza i poprawia wygląd włosów. Więcej o niej możecie przeczytać w pełnej recenzji :


Isana Melon i Gruszka olejek do mycia ciała.


Do tego olejku wróciłam znowu zimą, kiedy moja skóra jest przesuszona, chciałam co prawda kupić tę podstawową wersję, ale półki w Rossmanie świeciły pustkami. Olejek ma konsystencję żelową, nie tłustą. Ładnie myje i pielęgnuje skórę, a w porównaniu do podstawowej wersji ma bardzo przyjemny zapach. Pełną jego recenzję oraz porównanie obu olejków Isany możecie przeczytać tutaj:

Bielenda Super Power Mezo Serum.


Bielenda wprowadziła ostatnio kilka nowych serum do swojej oferty. Skusiłam się na to ponieważ zawiera retinol, a ja już od jakiegoś czasu chciałam wzbogacić o niego swoja pielęgnację skóry twarzy. Jest to aktywne serum odmładzające przeznaczone do cery dojrzałej. Tak jak wspominałam zawiera ono retinol a dodatkowo witaminę E i liposomy Q10. Stosuję je co drugi dzień wieczorem pod krem i skóra jest bardziej gładka, miękka, a nawet rozjaśniona. Serum nie tylko ma działanie odmładzające, ale dzięki zawartości retinolu powinno być też świetne do cer trądzikowych. Strasznie jestem ciekawa jego działania na dłuższą metę, bo swoje używam dopiero od około miesiąca miesiąca. Jest lejące, ale olejowe, mimo to wchłania się szybko.

Bardzo jestem ciekawa z jakimi kosmetykami Wy nie rozstawaliście się w styczniu? Znacie moich ulubieńców? Coś Wam wpadło w oko?

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...